Najnowsza propozycja wydawnictwa słowo/obraz terytoria w ramach świetnej serii Terytoria Skandynawii to opowieść islandzka. Snuje ją Sjón- ceniony poeta i prozaik, autor tekstów piosenek Björk, nominowany do Oscara za „I’ve Seen it All” z filmu „Tańcząc w ciemnościach”.
„Skugga Baldur- Opowieść islandzka”, o której mowa, została w 2005 roku uhonorowana prestiżową nagrodą literacką Rady Nordyckiej. Teraz trafia do rąk polskich czytelników, niosąc mocny powiew skandynawskiego klimatu i pytania o znaczenie sił natury, ich relację z człowiekiem, o cel/efekt walki pomiędzy nimi. Co odpowiedział na nie sam Sjón?
Marta Przywara: Na początek pytanie z gatunku tradycyjnych: Czy to Twoja pierwsza wizyta w Polsce?
Sjón: Tak, to moja pierwsza wizyta, choć wcześniej poznawałem trochę Polskę poprzez literaturę. Kiedy byłem młodym poetą, czytałem Tadeusza Różewicza i Zbigniewa Herberta, tłumaczonych na islandzki. Ich poezję odbierałem jako bardzo przejmująca i mocną, byłem nią zafascynowany. Potem przeczytałem „Sklepy cynamonowe” Bruno Schulza i ta książka wywarła na mnie bardzo silny wpływ. Oglądałem też polskie filmy. Miałem więc trochę wiedzy na temat polskiej kultury i jestem bardzo szczęśliwy, że teraz mogę jej doświadczać, będąc tu.
M. P.: Jaka jest pierwsza, najszybciej rzucająca się w oczy różnica między Islandczykiem a Polakiem?
Sjón: Cóż, jedna rzecz jest interesująca: mnóstwo ludzi na polskich ulicach, którzy wyglądają… islandzko. Pierwsze podobieństwo, jakie widzę: Polacy są bardzo dumni ze swojej kultury, a wolność jest dla nich bardzo istotna- to jest coś, co bardzo dobrze znam z Islandii, to uczucie, jego waga- Islandia została wolnym krajem dopiero w 1944 roku. A co do różnic… nie jestem w Polsce na tyle długo, by zobaczyć różnice.
M. P. : Dlatego spytałam o pierwsze wrażenie.
Sjón: I moje pierwsze wrażenie to właśnie podobieństwa, nie różnice.
M. P. : Bierzesz udział w organizacji wystaw, zajmujesz się twórczością muzyczną… Co jest takiego w tworzeniu literatury, że pozostaje ona na pierwszym miejscu?
Sjón: Kiedy byłem młodym poetą, działałem równocześnie jako artysta. Wszyscy moi przyjaciele grali w zespołach muzycznych, więc zawsze muzyka była wokół mnie, włóczyłem się z muzykami, realizowaliśmy wspólne projekty. Ale inne sztuki stały się w pewnym momencie mniej ważne od pisarstwa… może jestem zbyt leniwy, by być artystą? Kiedy jesteś malarzem, potrzebny ci jest specjalny sprzęt, pracownia, którą musisz sprzątać, a kiedy piszesz, potrzebujesz tylko własnej głowy. Nawet jeśli nie masz komputera, na początek wystarczy ci papier. A poza tym byłem coraz bardziej zaabsorbowany możliwościami, jakie niesie za sobą tworzenie literatury. Ale jestem ciągle zaangażowany w sztukę- piszę o artystach, właśnie skończyłem być kuratorem bardzo dużej wystawy w Rejkiawiku, ciągle pracuję z muzykami. Moją główną pasja jest jednak pisanie.
M. P. : Nawiązując więc już bezpośrednio do twojego pisarstwa i ostatniej powieści „Skugga Baldur”- czy masz jakieś doświadczenia związane z polowaniem?
Sjón: Nie. Jedynie z wędkarstwem- łowiłem pstrągi. Nigdy nie brałem udziału w polowaniu, takim jakie jest opisane w książce. Oczywiście znam ten krajobraz i teren, który przemierza bohater powieści. Byłem tam, w złą pogodę, na dzikich obszarach. W dobrą pogodę zresztą też. Przemierzałem te góry, znam je, znam atmosferę i uczucie bycia tam, w zupełnej samotności. Ale nigdy nie zabiłem lisa, ani żadnego innego zwierzęcia poza rybą. Co mogłem zrobić: gromadziłem wszystkie historie o polowaniu na lisa, jakie tylko udało mi się znaleźć i czytałem je dotąd, aż poczułem, że mogę wypuścić się na polowanie sam… w swoim umyśle.
M. P. : Jaka jest według Ciebie, Islandczyka, relacja między współczesnym człowiekiem a naturą?
Sjón: Na Islandii bardzo trudno uwolnić się od natury. Jesteśmy wychowani w poczuciu, że natura ma ogromną siłę, własne życie, duszę i charakter. Nawet jeśli wyrastasz w Rejkjawiku- jak ja, zawsze jesteś bardzo blisko przyrody. Mieszkałem na obrzeżach stolicy, a po 10 minutach spaceru mogłem się znaleźć pośród czystej, dzikiej natury, z rzeką, w której pluskały się łososie… Natura jest wielka częścią nas, Islandczyków.
M. P. : Tak, natura jest wielką częścią nas! … To znaczy, miałam na myśli: was…
Sjón: Tak, tak, tak, ja myślę, że to w ogóle jest ogólnoludzkie. Ludzie nieustannie szukają siebie w naturze. Staramy się znaleźć ludzkie cechy u zwierząt. Patrzymy na pyszczek kota i mówimy: uśmiechnął się lub: wygląda trochę smutno i… szukamy podobieństw. To jest coś, co istnieje w nasz wszystkich. Ale na Islandii mamy więcej możliwości zidentyfikowania się z dziką natura.
M.P. To interesujące, co mówisz, bo podczas czytania Twojej książki miałam wrażenie, że pomiędzy człowiekiem a naturą mamy do czynienia jedynie z okrutną walką.
Sjón: Oczywiście. Może dlatego, że Islandia przez wiele lat była bardzo biednym krajem, ludzie pozostawali kompletnie bezbronni wobec natury. Mieli poczucie, że chce doprowadzić do ich wyginięcia. I to jest to, co dzieje się w książce- Baldur wychodzi naprzeciw naturze i ona jest bardzo wroga. Ale on też jest wrogi, chce zabić biednego lisa! I tylko mu się wydaje, że jest silniejszy od niego.
M. P. : Właśnie- jeśli chodzi o zemstę- czy to był istotny temat dla Twojej powieści?
Sjón: Tak, możemy powiedzieć, że pod koniec książki Baldur dostaje dokładnie to, na co zasłużył. Powstaje jednak pytanie: kto się mści? Bo przecież natura nie wie, co on zrobił. Za to Fryderyk wie…
M. P. : Czyli zemsta, ale przeprowadzana przez człowieka na człowieku?
Sjón: Tak, pomiędzy ludźmi, ale to natura jest jej centrum.
M. P. : Jaki zamysł podyktował konstrukcję książki?
Sjón: Miałem wizję książki- nie w kolorze, ale w czerni i bieli. Widziałem, że ma być pisana w następującym porządku: białe- czarne, białe- czarne…. Kiedy zacząłem pisać rozdziały o lisie, zdałem sobie sprawę, że gdy umieszczam wszystko jednym blokiem na stronie, tracę sens dzikości, sens przestrzeni. I- na zasadzie eksperymentu- pociąłem tekst na małe fragmenty, po kilka zdań na stronie. Wtedy zdałem sobie sprawę, że teraz imitują one nie tylko etapy polowania, ale oddają też odczucie śniegu i pozwalają mi kontrolować rytm książki- co zarazem otwiera pole do poetyckości. Od początku wiedziałem, że będzie to krótka powieść. A kiedy ukończyłem fragment o polowaniu na lisa, odkryłem, że jest bardzo muzyczny i potem to stało się kluczowe dla konstrukcji następnych rozdziałów. Zresztą pisanie jest zawsze grą, grą w odkrywanie informacji: opowiadam ci coś, nagle przestaję, zaczynam opowiadać coś innego. Dokładnie tak, jak z muzyką.
M. P.: Co było ważniejsze w trakcie tworzenia książki: opowiadana historia, czy sposób jej opowiedzenia?
Sjón: Najpierw struktura, potem historia. Po tym, jak wybrałem dla konstrukcji powieści muzyczny model, zacząłem ciężko pracować i bardzo starannie komponowałem każdy fragment- bardzo długo pracowałem nad strukturą. Dobra historia jest oczywiście ogromnie istotna, ale w przypadku tak krótkiej książki, struktura musi być perfekcyjna.
M. P.: Czy można napisać książkę, osadzoną w islandzkim świecie, nie czerpiąc przy tym z islandzkich sag i legend?
Sjón: To bardzo trudne. Nawet jeśli wydaje się nam, że od tego uciekamy, okazuje się, że islandzkie dziedzictwo zawiera się w naszej książce. Bo tym dziedzictwem jest literatura. Nie mamy zabytkowych kościołów, zamków, jedyne, co się zachowało, to słowa, poematy i historie. Tak, myślę, że to absolutnie niemożliwe, choć bardzo się staramy. Ale nie w przypadku „Skugga Baldur”. Zadecydowałem, że nadszedł już czas, by zostać zainspirowanym przez legendy i sagi.
M. P. : Czy jest coś charakterystycznego, co odcina islandzką kulturę od reszty skandynawskiego kręgu kulturowego?
Sjón: Być może to, że bywamy nieodpowiedzialni. Niekiedy to bardzo pomaga w byciu kreatywnym. Podczas pisania książek po prostu czerpiemy radość z opowiadanych historii, bardzo mocno wierząc, że niosą one ze sobą siłę i prawdę. Inni Skandynawowie są ostrożniejsi i mają bardziej filozoficzne podejście do wielu spraw. Nie słyszałaś o żadnym islandzkim filozofie, prawda? My nie mamy filozofów, tylko swoje historie, a opowiadając historie, zawsze wybiera się nieakademicką drogę radzenia sobie ze światem. Tak, jesteśmy nieodpowiedzialni, nieakademiccy i lubimy dobre historie.
foto: Wikimedia
Sjón: „Skugga Baldur” Opowieść islandzka
tł.: Jacek Godek
2009 Gdańsk słowo/obraz terytoria
Uwaga: Niespodzianka dla naszych Czytelników. Dzięki uprzejmości wydawnictwasłowo/obraz terytoria, którego nakładem ukazała się w naszym kraju Opowieść islandzka, mamy dla Was niezwykle atrakcyjny