Czy magia istnieje?
Wielu z nas zadaje sobie pytania o to – czy magia rzeczywiście istnieje? Czy może być ona obecna w naszym codziennym życiu? A jeśli tak – to czym jest owa „prawdziwa magia”? Jak ją rozpoznać, jak wyodrębnić z prozy dnia codziennego? I w jaki sposób zaprogramować magię tak, by nam służyła, by przy jej wykorzystywaniu powodować wokół – dobro?
Dla tych, którzy interesują się dziedziną szeroko pojętej magii – dla tych, którzy zadają sobie powyższe pytania, niniejszym prezentujemy kilka uwag, wskazówek, tropów, które mogą okazać się inspirujące i pomocne w prywatnych poszukiwaniach porcji magii w życiu.
Jeśli tęsknicie do magii – lub jeśli po prostu fascynujecie się, ciekawicie magią i szczerze pragniecie przywołać ją ku sobie, by czynić z jej pomocą dobro, koniecznie przeczytajcie ten tekst. Może okazać się on dla Was kluczem w docieraniu do ciekawych i ważnych twierdzeń o magii – będącej jedną z elementarnych składowych naszego codziennego, prozaicznego życia, mimo że naturalny dla większości ludzi racjonalizm i sceptycyzm – przeszkadzają nam w intuicyjnym podejściu do większości spraw, mimo że próbują one niwelować postawy magiczne.
Zacznijmy od rzeczy banalnej: aby uświadomić sobie, czym jest magia i jakie powinna ona pełnić funkcje w życiu każdego „zwykłego” człowieka, najpierw należy sięgnąć do źródeł, do swoistej pierwotności, do natury. Nie zakosztujemy bowiem magii, nie zbliżymy się do niej nawet na krok, jeżeli będziemy w swych przemyśleniach bazować wyłącznie na merytorycznych podaniach na jej temat. Wiedza, informacje na temat magii – owszem, mogą nas wzbogacić, ale nie zapominajmy, że nigdy rzeczywiście, nigdy w pełni nie zbliżymy się do magii, opierając się na wiedzy czerpanej z samych ksiąg.
Wiedza – owszem, może pomóc usystematyzować niektóre wyobrażenia o magii. Jednakże nie może zastąpić intuicji, ani mocnego, pierwotnego strumienia prawdy, który bierze się i wypływa z naszej podświadomości. Zrozummy, że świadomość – zawsze będzie jedynie swobodnie dryfującą wyspą, unoszącą się na mrocznych, niezgłębionych, nader szerokich wodach naszej pierwotnej (archetypowej) natury i jaźni.
Aby zbliżyć się do magii – w pierwszej kolejności trzeba zatem postawić na siebie. Na siebie – w sensie na poczucie głęboko ukrytej w nas prawdy o nas samych. To jest krok pierwszy. Innymi słowy – najpierw należy obudzić w sobie tak zwaną Księżycową Stronę naszego własnego, indywidualnego „ja”. To jest rzecz, o którą musimy zadbać w pierwszej kolejności – czyli wtedy, zanim przystąpimy do zgłębiania ksiąg, podań, całej wiedzy magicznej.
Księżycowa Strona każdego człowieka jest objęta patronatem Luny, to jest Księżyca. Jest to ta część naszej jaźni, którą można opisać takim cytatem: „Kiedy rozum śpi, budzą się demony”. Cytat ten w rzeczywiści jest tytułem cyklu grafik Francisco Goyi – tak więc, jeżeli chcemy dokładnie zrozumieć, na czym polega stan „obudzenia naszych demonów”, powinniśmy zajrzeć właśnie do grafik tego artysty. Ilustracje owe pomogą nam zwizualizować, odczuć, uświadomić sobie nieomal podprogowo, na czym polega magia, magiczna aura towarzysząca bytowi człowieczemu. Słowo „demony” pojmujmy w tym kontekście umownie, metaforycznie – i przede wszystkim: nie bójmy się ich. Nie chodzi o rozbudzanie obcych, negatywnych bytów – ani o „wywoływanie złych duchów”; nic z tych absurdalnych rzeczy. Pod pojęciem „demony” wyobraźmy sobie raczej siebie samych. Sięgnijmy do obrazu samego siebie – najdalej, jak to możliwe. Przypomnijmy sobie swoje najwcześniejsze dzieciństwo – z sięgnięciem do najbardziej odległych od tu-i-teraz korzeni. Koncentrując swoje myśli w ten sposób – możemy dotrzeć do pradawnych źródeł, do rysów historycznych naszego skromnego, ograniczonego „ja”. To będzie nasz „mroczny”, dotychczas uśpiony „demon”, a więc cień naszego umysłu, cień prawdy albo jądro prawdy o naszym pochodzeniu. Kim lub czym byłeś – przed swoimi narodzinami? Który z obecnych na Ziemi pierwiastków jest najbliższy Twojej osobistej naturze? Skąd się wywodzisz? Który z podstawowych pierwiastków jest główną, prastarą matrycą, z której się wziąłeś, powstałeś? Drewno? Metal? Woda? Ogień? Który z żywiołów jest Twoją Matką, który Ojcem – a który Rodzeństwem? Zatoń na chwilę w sobie; pomyśl o tym choć troszkę. Nauczysz się odczytywać wszechobecne na Ziemi i Niebie znaki – nauczysz się opisywać, uzmysławiać sobie podstawowe więzi ze Światem, z Nurtem i z Czasem, więc z trzema magicznymi osiami natury człowieka. Połącz się zatem ze wszystkim, co Cię otacza – a zarazem postaraj się wyodrębnić z tej litej i niezaprzeczalnej całości, znajdź w sobie to, co czyni Cię Wyjątkowym i Niepowtarzalnym.
Rozum – wadzi odblokowywaniu w sobie kanałów odpowiadających intuicyjnemu przepływowi „danych”, różnych „informacji”. Aby otworzyć w sobie ten kanał – w pierwszej kolejności trzeba wyjść naprzeciw Księżycowi, Królowej Nocy. Trzeba powstrzymać codzienne kłębowisko sceptycznych myśli, jakie zwykle determinują naszą codzienność i podstawowy – dzienny tryb życia. Trzeba obudzić swoją duszę – czy też mroczną część naszego indywidualnego umysłu – i stanąć twarzą w twarz z Nocą, z Luną.
Należy zrobić to dosłownie: najlepiej zebrać się w kilkoro zaprzyjaźnionych osób i zorganizować wspaniałe ognisko.
Ognisko musi zostać rozpalone w czasie zmierzchu, być znakiem powitalnych wobec Zachodu Słońca i zbliżającej się Królowej Nocy. Ognisko musi odbyć się w miejscu odludnym – to znaczy: nie na działce o równo przystrzyżonym trawniku. Trzeba rozpalić je w miejscu, które podlega pod pewną niechlujność otaczającej przyrody – tak jakby w ogrodzie w stylu angielskim.
Ogień jest żywiołem, który odpowiada ukrytej w nas, zakopanej głęboko porcji magii. W skupieniu – podziwiajmy niezdyscyplinowane języki ognia, wirujące w powietrzu jak w pogańskim tańcu.
Paląc w kręgu zaufanych osób ognisko – pamiętajmy, że nie musimy zachowywać całkowitej,„świętej” ciszy, nie musimy kreować żadnego patosu milczenia, smakować tej chwili z iście mnisim stoicyzmem, ze spokojem. Nie chodzi tu bowiem o typową koncentrację i medytację, o spokojne, ułożone kultywowanie piękna chwili.
Prawdziwe Czarownice i Czarownicy dobrze wiedzą, że cisza nie jest ich siostrą, nie jest żadnym sprzymierzeńcem. Naszym pierwszym Bratem – wszystkich nas Czarownic, Wiedźm i Magów – jest niczym niepohamowany Śmiech. Podczas ogniska musimy więc dużo się śmiać. Wspólny śmiech – uaktywniony głos naszej głębokiej, dziecięco szczerej i spontanicznej natury – który uda nam się połączyć w wiele głosów naraz, będzie pierwszym ładunkiem magicznej, wewnętrznej energii, którą powiedzie nam się uruchomić, uaktywnić i wydzielić na zewnątrz.
W czasie ogniska musimy więc śmiać się dużo i perliście. Na wszystkich zlotach Czarownic – jak świat światem – wspólny Śmiech, nieomal rechot, zawsze potrafił zdziałać w świecie pierwsze, naoczne, żywe cuda. Zdarzało się, że kobiety – śmiejąc się w ten sposób – odrywały się od Ziemi i podfruwały wysoko, mogąc obejrzeć cały świat – z każdej możliwej strony. Roześmiane do rozpuku, do granic możliwości kobiety mogły zobaczyć wówczas jak na dłoni trzy najważniejsze, podstawowe strony świata – Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość.
Siedząc wespół wkoło ogniska, warto chwycić się za ręce, aby dosadnie poczuć nawzajem swój dotyk i przepływające między ciałami ciepło. Oprócz śmiechu – dotyk, utworzenie zamkniętego kręgu, jest niezbędnym wejściem do krainy magii. Potraktujmy ten świadomie zaaranżowany spektakl z ogniskiem – jako preludium, wstęp do magii. Z naszego wspólnego, złączonego w jedność, śmiechu – z naszej zespolonej Radości mogą uruchomić się akcenty, objawić rzeczy, o których „nie śniło się filozofom”.
Każdy, kto pyta się, czy magia istnieje – jest na magię naturalnie nakierowany, uwrażliwiony na nią. Ci, którzy nie zadają sobie takich pytań, którym słowo „magia” jest obojętne – przejdą obok naszego ogniska również obojętnie, nie kpiąc z nas, ani w niczym nie wadząc, nie przeszkadzając. Pamiętajmy, że ci, których nasze magiczne działania rozśmieszą – dla których staniemy się obiektem drwin czy kpin: to właśnie te osoby, które najbardziej potrzebują naszej Miłości, a więc – naszych Czarów.
Bowiem to Biała Magia – zawsze jest dążeniem wszystkich nas prawdziwych Czarownic i Magów. A Biała Magia oznacza dbanie głównie o tych, którzy przed nami uciekają, którzy stają okoniem w stosunku do naszych magicznych przekonań. Tymczasem prawdziwie pożądanym działaniem jest w tym przypadku mądre przeciąganie na stronę Dobra tych wszystkich, którzy się przed Dobrem wzbraniają, którzy usiłują utrudnić nam obdarzanie ich Miłością. Każda Czarownica – kiedy już pomyślnie przebrnie przez pierwszy etap, poprzez swoiste preludium, wstęp do magii – dobrze zdaje sobie sprawę, że wiele spraw ogólnych – zależy od Niej. Wie, że może czynić na świecie zarówno Dobro, jak i Zło. Wie, że jej osobiste dary, które w sobie odkryła, które w sobie rozbudziła – mogą być aktywizowane zarówno po jasnej stronie życia (inaczej mówiąc: Służba Innym; Służenie Światłu), jak i po ciemnej stronie życia (Służba Sobie; Służenie Ciemności).
Każda Czarownica dobrze wie, że może wiele – i że sensem dochodzenia do magii, przyjaźnienia się z magią, a na końcu także władania magią, są etapami wynikającymi z naszego indywidualnego wyboru. Wszystkie o tym wiemy: nasz osobisty wybór posiada tu znaczenie koronne. Wybieramy czynić Dobro, Służyć Innym i Służyć Światłu – to znaczy: wybieramy Białą Magię. To jest priorytet, główny cel naszej organicznej, szczerej tęsknoty do magii. Wybieramy więc Dobro nie dlatego, że tak trzeba – lecz dlatego, że wybór ten należy wyłącznie do nas. Wybieramy Dobro, ponieważ dobrze rozumiemy, że moglibyśmy wybrać inaczej – lecz owej inności świadomie nie chcemy; odrzucamy ją.
Nie zapominajmy, że nie wolno nam słuchać złych poszeptów dotychczas uśpionej intuicji. Siedlisko negatywnej energii znajduje się w każdym z nas w równym stopniu, co siedlisko energii pozytywnej. Nie możemy przestraszyć się naszej własnej ciemnej strony – musimy ją zobaczyć jak najwyraźniej, a później – zwyczajnie się od niej odwrócić i cierpliwie i z pokorą oczekiwać Wschodu Słońca.
Pamiętajmy też jednak, że im mocniej twarz zwrócona w kierunku Słońca – tym większy, dłuższy, wyrazistszy Cień za plecami. Dlatego nigdy nie bagatelizujmy, nie ignorujmy i nie deprecjonujmy naszego Cienia, ani złych podszeptów. Zawsze przyjrzyjmy się Cieniowi i zawsze wysłuchajmy złych podszeptów. Nie pozwólmy się jednak podstępnie im podejść. Czekajmy na Wschód Słońca, odwracajmy twarz od Ciemności, lecz nigdy nie mówmy, że owa Ciemność nie jest ważna lub że w ogóle – nie istnieje.
Ważne, by nasze ognisko – tliło się do rana. Zawsze zaczynamy rozpalać magiczne ognisko o zmierzchu i siedzimy na ognisku do kresu możliwości – dopóty, dopóki nie zwycięży nad nami sen, dopóki powieki nie staną się zbyt ciężkie, dopóki nie będziemy już w stanie dłużej czuwać, dopóki nie zmorzy nas słodki, ciężki sen. W naszym śnie po ognisku nigdy nie powinno być marzeń sennych. Jeżeli będziemy mieli żywe, intensywne sny – starajmy się wybudzać ze snu, pić dużą ilość czystej, słodkiej wody, i wracajmy do spania z czystą, „pustą” głową.
Zawsze musimy mądrze zaplanować, wybrać miejsce na nasze magiczne ognisko. Z jednej strony musi być to miejsce jak najbardziej niechlujne, odludne, dzikie – z drugiej zaś musi być na tyle bezpieczne, aby ogień mógł swobodnie potlić się do rana. Nie zostawiamy po sobie wysokiego płomienia i nie idziemy spać do ciepłych łóżek, nie interesując się, co dokładnie stanie się z ogniskiem, czy nie będzie groziło ono pożarem. Musimy zadbać o to, by nieco zdławić ogień – by zdusić płomień na tyle, aby jedynie się tlił, iskrzył. Ten tlący się zaledwie, dymiący płomyczek – zgasimy dopiero o dwunastej w południe następnego dnia. Nawet jeśli płomyk, nikła iskra – wypali się samoistnie do tego czasu, równo o godzinie dwunastej w południe i tak musimy zagasić, zalać ognisko wielką ilością słodkiej wody. Nigdy nie wolno nam zapomnieć o tym, że ogień jest jedynie naszym intencjonalnie, celowo zaaranżowanym teatrem – lecz właśnie słodycz, ukojenie, których siedliskiem jest słodka woda, musi ostatecznie zapanować nad niepokornością, nieprzewidywalnością i ekspresją ognia. Wiedzmy, że ogień sprzyja i służy wszystkim Czarownicom – ale to woda pozwala nam panować nad całością energii przepływającej między Nami a Światem.
Rytuał palenia ogniska w zaufanym gronie magicznych osób, naszych Przyjaciół bądź Rodziny – najczęściej musi wypełnić się kilka razy w nierównomiernych odstępach liniowego czasu ziemskiego, zanim odczujemy w sobie oddziaływanie magicznych mocy. Kiedy będziemy cierpliwi i wierzący w jasną stronę życia, po pewnym czasie odczujemy w sobie pierwotną siłę, polegającą na tym, iż cały Wszechświat będzie sprzyjał naszym myślom i wspierał nas w drogocennej Służbie Innym, w Służeniu Dobru, w działaniu na rzecz Światła. Lecz nigdy nie łudźmy się, że dostąpimy poczucia tej magicznej siły, że zaprzyjaźnimy się z Białą Magią – bez uprzedniego wysłuchania naszych demonów, bez poskromienia naszego racjonalnego rozumu i bez obudzenia w sobie naszej mrocznej, ciemnej, Księżycowej Strony. Aby dostąpić tego zaszczytu, najpierw trzeba zmierzyć się z własnym Cieniem – obdzielić Go uwagą i szacunkiem. Dopiero wówczas przychodzi dla nas mistyczny moment wyboru i opowiedzenia się po Jasnej Stronie Życia...
… a dopiero kiedy spełnimy powyższe, kolejnym krokiem będzie nauka, jak zawiadować przepływem magicznej energii – jak czarować, jak uczyniać dobro, o czym opowiemy w następnym odcinku naszego Kociołka Z Magią... lecz zanim się tego wszystkiego nauczymy, musimy jednak najpierw sięgnąć do swoich najstarszych, przyćmionych dotychczas, najbardziej pierwotnych i mrocznych źródeł... Powodzenia!
Justynella i Barbilla.